Kiedy we wspomnieniach więźniów pojawia się słowo „apteka” to odnosi się ono raczej do szafy stojącej w izbie funkcyjnych bloku szpitalnego lub rewiru, rzadziej do małego pomieszczenia, gdzie pod kluczem przechowywano z trudem zgromadzone leki, środki opatrunkowe czy szczepionki. Apteka jako taka służyła jedynie potrzebom załogi SS.
Początkowo sprzęt medyczny oraz środki opatrunkowe pochodziły od lekarzy z transportów Żydów zwożonych na Majdanek od końca marca 1942 r. z Czech i Słowacji. W późniejszym czasie niewielkie ilości leków i szczepionek były przemycane do obozu drogami konspiracyjnymi oraz ukrywane w przemyślny sposób w przesyłanych paczkach żywnościowych. Część pozyskanych narzędzi i leków pochodziła z bagażu zrabowanego przez Niemców podczas przyjmowania transportów żydowskich skierowanych na śmierć w komorach gazowych. Największą rolę w zaopatrzeniu szpitali więźniarskich należy przypisać pomocy płynącej spoza obozu, głównie poprzez RGO i PCK. Instytucje te uzyskały zezwolenie na przekazywanie paczek indywidualnych jak również leków i środków opatrunkowych, a z czasem nawet regenerujących posiłków dla chorych. W rewirze męskim funkcję aptekarzy pełnili dr Jan Klonowski i ks. Witold Kiedrowski, a w rewirze kobiecym mgr Józefa Wdowska.
Przydziały z apteki SS obejmowały zwykle niewystarczające ilości środków opatrunkowych oraz niewielkie ilości preparatów przeciwbiegunkowych (bolus alba) i przeciwbólowych (Schmerztabletten). Asortyment aptek SS zależał wyłącznie od przydziałów z głównej składnicy sanitarnej SS i ograniczał się do leków typowych, przewidzianych dla aptek wojskowych, takich jak: maści przeciwświerzbowe, środki dezynfekcyjne i antyseptyczne, materiały opatrunkowe i drobny sprzęt chirurgiczny oraz zioła i preparaty galenowe, rzadziej gotowe leki. Po utworzeniu baraku szpitalnego na polu V dr Stefania Perzanowska otrzymała na potrzeby szpitala jedynie niewielki zestaw leków i narzędzi, jak: stetoskop, termometr, strzykawka oraz sterylizator.
W rewirze apteczki nadal są puste, ale leki napływające spoza drutów (…) niejedną chorą ratują od śmierci. Nie wystarczają dla wszystkich, otrzymują je głównie Polki, więc Zosia Krasińska podaje nazwiska Francuzek i Belgijek, by i im mogła pomóc legendarna Lucyna (…). Hanka Protassowicka błaga znajomych o lekarstwa dla swoich podopiecznych Rosjanek i Żydówek. Rewir często z powodzeniem walczy o życie więźniarek, ale głód i brak innych pomocy lekarskich dziesiątkują nasze szeregi. (…)
Danuta Brzosko-Mędryk